Wciaz majac problemy zdrowotne dotarlismy nocnym pociagiem do Agry. Glownym planem w tym miejscu byl Taj Mahal - jeden z 7 cudow swiata (podobno). Budynek zbudowal miejscowy kozak - cesarz Indii na czesc swojej zmarlej zony. Byli malzenstwem przez 18 lat, a kobita urodzila 14 dzieci co oznacza, ze kobita byla prawie caly czas w ciazy :P. siedemnastowieczny budynek budowalo 20 tysiecy chlopa, a budowa trwala ponad 20 lat. Na koniec w ramach podziekowan cesarz (sizarrr ;] ) kazal wszystkim poodcinac kciuki co by juz nie mogli nigdy stworzyc podobnej budowli. I w sumie ciezko o podobna budowle na swiecie.
Budynek robi naprwade spore wrazenie. Oprocz tego zwiedzilismy Agra Fort. Calkiem sympatyczny i naprawde spory zameczek. Sympatycznie, ale troche juz bylem znuzony ogladaniem miast i zabytkow. Poza tym w Agrze o tej porze roku jest dosc chlodno.
Postanowilismy wiec ruszyc na poludnie. Do pokonania 2500 km pociagiem do Goa ;]. Juz raz przezylem taka podroz i wiem, ze lekko nie bedzie. Zrezygnowalismy tez w miedzyczasie z wizyty w Hampi (szkoda). Inaczej bysmy stracili caly dzien na logistyke. Zamiast tego kilkudniowy relaks na plazach Goa - trzeba sie wygrzac przed powrotem do kraju. Po wizycie na Goa wracamy do Polski.