Docieramy w koncu do miasta, ktore najgorzej mi sie kojarzylo z poprzedniej wyprawy, duze i brudne.
Ale moja towarzyszka Ewa ma tam kolezanke, wiec postanowilismy wziac hotel w tym miescie na jedna noc. Poza tym bylismy juz mocno zmeczeni podroza i plaskie spanie bardzo sie nam przydalo. Wzielismy pokoj w centrum za 600 rupii (jakies 37 zlotych) mozna bylo znalezc taniej, ale chcielismy sie juz tylko gdzies zalogowac.
Zaraz checkin'ie wywalilo prad. Okazalo sie, ze nie ma tam pradu (centrum miasta) od 13 do 14 ;)
Ale nie przeszkadzalo nam to. Ogarnelismy sie jakos, odswiezylismy i ruszylismy na miasto wczuwac sie w klimat Indii.
Po krotkiej wycieczce po miescie pojechalismy do kolezanki Ewy, tez... Ewy, ktora dopiero co zaczela tutaj staz.
Razem z nia pojechalismy na impreze w miedzynarodowym towarzystwie. Tam pierwsze znajomosci, wymiana doswiadczen na temat Indii. Bardzo sympatycznie. Oczywiscie nie zapomnielismy sie dezynfekowac przy okazji :)
O 2 w nocy wyszlismy z imprezy i czekala nas podroz do hotelu... jakies 40km. Szukalismy dobrej opcji na transport. W miedzyczasie Marcin robil sobie zdjecia z krowami :) Ale jakos trzeba sie bylo jednak dostac do domu. Stado sepow rzucialo sie nas przy pierwszej wiekszej drodze. Na szczescie na kazdym kroku poznajemy bardzo fajnych i bezinteresowanych ludzi.
2 Hindosow zobaczylo nas i naszych sepow i postanowili nam zaoferowac podwozke za free :)
Mielismy po drodze duzo czasu na rozmowy bo dystans byl naprawde spory.
To dzien poznawania bardzo ciekawych ludzi ;) to lubie
Nastepnego dnia musielismy sie wylogowac z pokoju o 13, gdyby nie to pewnie bysmy spali do 16. Ale trzeba bylo sie ruszyc. Cale dzien zwiedzania min. Pondi Bazar, Marina Bay druga najdluzsza plaze na swiecie oraz Kapaleeswarar Temple - duza swiatynie z 8 wieku z ogromna brama wejsciowa wysoka na 37 metrow z wieloma bardzo szczegolowymi rzezbami. Wejscie do scislego srodka bylo zakazane, ale i tak calosc robila wrazenie.
Teraz zostalo sie przebic do lotniska. Pojechalismy pociagiem podmiejskim i czekamy lot.